Dzisiaj weźmiemy do rąk archiwalną mapę Galicji z ok. 1910 roku i zastanowimy się, w jaki sposób nasi przodkowie pokonywali trasę Kraków-Tarnów, dziś już nieodłącznie związaną z autostradą A4. Tym samym odwiedzimy jeden z odcinków Małopolskiego Szlaku Frontu Wschodniego I Wojny Światowej.
Większość podróżnych wybrałaby zapewne kolej, która wówczas już od kilku dziesiątek lat łączyła Galicję Zachodnią ze Wschodnią, przecinając na swojej drodze również garnizonowy Tarnów. Tory biegły – podobnie jak dzisiaj – przez Bierzanów (tak właśnie pisany!), Kłaj, Bochnię, Bogumiłowice aż do Tarnowa, by urwać się wiele setek kilometrów dalej w nadgranicznych Brodach lub Zaleszczykach.
Ówcześni ekscentrycy wybraliby zapewne szosę, na której mogliby rozpędzić swoje automobile do kilkudziesięciu kilometrów na godzinę. Wówczas ich trasa wiodłaby z Krakowa do Wieliczki, w której to należało odbić na północnywschód do Niepołomic, by dopiero tam trafić na znaną nam drogę przez Brzesko i Wojnicz. Dzisiaj na tej bardzo ważnej dla Galicjan trasie można odkryć niepowtarzalne relikty tamtych czasów. Już kilka lat po wydaniu rzeczonej mapy opisywana droga była areną ciężkich zmagań pomiędzy wojskami austro-węgierskimi a rosyjskimi. Front między Krakowem a Tarnowem od jesieni 1914 roku do wiosny 1915 roku dosłownie tańczył, posuwając się krok do przodu, dwa do tyłu. Ślady tego kontredansa to przede wszystkim żołnierskie nekropolie.
Na pierwsze ślady tych zmagań natrafimy jeszcze nim na dobre opuścimy Kraków. Kierując się na Wieliczkę po lewej stronie na wzgórzu Kaim dostrzegamy olbrzymi obelisk, który upamiętnia walki o Twierdzę Kraków, jakie toczyły się w tym rejonie na początku grudnia 1914 roku. Natomiast w samym górniczym miasteczku na cmentarzu komunalnym należy odwiedzić kwaterę wojenną nr 381 z pomnikiem w formie antycznego ołtarza, symbolizującego daninę krwi, jaką złożyli walczący w tym miejscu żołnierze. Sama Wieliczka przez krótki okres okupowana była przez Rosjan, których załogi artylerii fortecznej z Krakowa obawiały się ostrzeliwać z najcięższych dział, nie chcąc spowodować zawalenia się cennych kopalni soli.
Mijając Niepołomice mamy okazje zanurzyć się w niemal dziewiczej puszczy, która pamięta nie tylko łowy króla Zygmunta Augusta, ale również walki z jesieni 1914 roku. Jedna i druga strona ostrzeliwała pozycje nieprzyjaciela, trafiając czasem w cele cywilne – np. klasztor w Staniątkach. Zabici w tym rejonie żołnierze zostali pochowani na kilku zacisznych nekropoliach wojennych, które niedawno uwzględniono – jako pętlę niepołomicką – na Małopolskim Szlaku Frontu Wschodniego I Wojny Światowej. Dalsza podróż na wschód przynosi nowe ciekawski z historii Wielkiej Wojny. W okolicach Brzeska trafimy na miejscowości związane z ówczesnymi pionierami lotnictwa. Pobliskie Okocim i Jasień zapisały się w historii jako miejsce pól wzlotów, czyli ówczesnych lotnisk, z których na rekonesanse startowały pierwsze austro-węgierskie aeroplany. Natomiast w Biadolinach Radłowskich znajdowała się bateria artylerii, która ostrzeliwała okupowany Tarnów. Jej ogień był korygowany – po raz pierwszy na świecie – za pomocą radia z pokładu kołującego nad celem austriackiego samolotu.
W samym Tarnowie, który tak nieszczęśliwie znalazł się na trasie pochodu Rosjan w 1914 roku, a następnie przeżył piekło wojny pozycyjnej, trafimy na monumentalne gmachy, służące obu armiom podczas wojny do różnych celów. Piękny pałac Sanguszków musiał gościć w swoich progach rosyjski sztab, podczas gdy obecny Pałac Młodzieży w owych krwawych miesiącach służył za szpital wojskowy. Natomiast obecna Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa mieści się w budynku koszar 57 c.k. pułku piechoty, w którym służyli w większości żołnierze polskiej narodowości.
By odwiedzić jeszcze jedno, a dla Polaków chyba jedno z najważniejszych miejsc z historii tego okresu, należy skręcić na południe i udać się do Łowczówka. Tam na cmentarzu wojennym nr 171 leży 113 polskich legionistów, którzy miast świętować Boże Narodzenie w 1914 roku musieli własnymi piersiami bronić frontu przed rosyjskim niespodziewanym kontruderzeniem.
Wyruszmy na szlak, który łączy dwa miasta ówczesnej Galicji Zachodniej – Kraków i Tarnów, które w nieco odmienny, ale jakże bolesny sposób, przeżyły rosyjską ofensywę, nie bez powodu nazywaną rosyjskim walcem parowym.