Autor: Michał Kozioł
Przełom XIX i XX wieku to czas budowy społeczeństwa obywatelskiego. Po latach kształtowania się nowego porządku, kiedy bariery międzywarstwowe mocno się osłabiły, dawny poddany staje się obywatelem. Wraz z rosnącym zakresem wolności politycznej, zmianami gospodarczymi i społecznymi powstają stowarzyszenia, fundacje, aktywnie pracują samorządy. Ta nowa rola rodzi nowe możliwości i potrzeby. Wielka wojna większość z tych potrzeb skonkretyzowała, nadając im nowy kierunek i nową dynamikę.
Polityka
I wojna światowa zakończyła się klęską Austro-Węgier, Niemiec oraz Rosji. Zwłaszcza Rosja, początkowo pogrążona w rewolucyjnym chaosie, a później opanowana przez bolszewików, była z jednej strony ostrzeżeniem, a z drugiej wzorem do naśladowania. Małopolska – mająca za sobą doświadczenia autonomii, w której działające legalnie Polska Partia Socjalno-Demokratyczna i Stronnictwo Ludowe miały ogromne wpływy – nie była miejscem nadającym się na przeprowadzenie przewrotu typu bolszewickiego. Sławna Republika Tarnobrzeska, zajścia w Kolbuszowej czy też atak mieszkańców podmiejskich wsi na Brzesko nie kończyły się ustanowieniem „władzy radzieckiej”. Ich konsekwencją były działania doraźne, czyli wycinanie pańskich lasów, a w miastach rabunek sklepów. Utrata autorytetu przez państwo austriackie nie pociągnęła za sobą destrukcji życia politycznego. Szybko przeprowadzono wybory parlamentarne według demokratycznej ordynacji. Prawo głosu dano wszystkim obywatelom obojga płci po ukończeniu 21 roku życia, co nie było powszechną praktyką europejską. Na uregulowanie zasad wyborów samorządowych, należało czekać aż do 1933 roku.
Wojenne życie codzienne i jego skutki
Wojna trwała długo, zdecydowanie dłużej niż przewidywali sztabowcy i zdecydowanie za długo jak na możliwości militarne oraz gospodarcze Austrii, Niemiec, Rosji – trzech państw, do których należały ziemie polskie.
Wojna zabrała z domów i rzuciła na fronty setki tysięcy rezerwistów. W tej sytuacji kobiety, zarówno w mieście, jak i na wsi, musiały sobie radzić same.
Przed wojną niezbyt liczne zwolenniczki równouprawnienia domagały się prawa głosu w wyborach oraz dostępu do edukacji; wraz z jej wybuchem masa kobiet musiała wziąć w swoje ręce rządy w domu, w wiejskim gospodarstwie lub w firmie. Także urzędy państwowe i samorządowe, które przed 1914 rokiem zatrudniały niewiele kobiet, uległy przymusowej feminizacji. Szpitale wojskowe oraz cywilne potrzebowały pielęgniarek i salowych. Sierocińce, przytułki, ochronki czekały zarówno na fachowe siły, jak i na wolontariuszki. Któż mógł się spodziewać, że rozpoetyzowana Rachela z Wesela za kilkanaście lat będzie energiczną siostrą na oddziale chirurgicznym krakowskiego Szpitala Rezerwowego nr 4?
Panie mecenasowe, doktorowe lub profesorowe, których mężowie byli na froncie, skazane na zasiłek, z miesiąca na miesiąc tracący wartość, ratowały budżet rodzinny nabytymi w czasach nauki na pensji umiejętnościami haftu i szycia. Zakładały pracownie hafciarskie albo krawieckie. Nawet kulinarne umiejętności mogły być źródłem skromnych dochodów, jeżeli panie zdecydowały się na wydawanie „domowych obiadów”.
Wojenne zubożenie i przemiany społeczne rejestrowali także autorzy kabaretowych piosenek. Publiczność śmiała się z tego, że wielka dama „na ogon (czyli do kolejki przed sklepem) idzie sama” oraz z wynurzeń praczki – zatrudnianej w domu arystokratycznym – która stwierdzała, że „dziś szlachectwo poszło w strzępy, te parę hrabskich szmat!”. Powszechnie narzekano, że spadek wartości pieniądza odzwyczaił robotnika od oszczędzania i wojenne doświadczenia zmieniły obyczaje ludu.
Przemysł i handel
Koniunktura wojenna, na której skorzystały państwa produkujące uzbrojenie i sprzęt wojskowy, ominęła Galicję osadzoną przede wszystkim w przemyśle górniczym i naftowym. Ponadto zniszczenia wojenne, przybierające różną formę oraz inne trudności sprawiły, że małopolski przemysł był w bardzo złym stanie. Jeden z krakowskich przemysłowców pisał: „galicyjskie fabryki, które dyszą, walczą z przeciwnościami o dalszą egzystencję przy ograniczonym bardzo ruchu i ograniczonych zarobkach, z braku robotnika i wszelkich materiałów, a głównie bez żelaza, węgli, pasów i najprymitywniejszych narzędzi – przy niebywałej wprost drożyźnie i braku środków do życia”. Niektóre zakłady całkowicie lub częściowo przejęło wojsko i był moment, że zakłady Zieleniewskiego odlewały tylko skorupy granatów. Upadek monarchii i przecięcie jej nowymi granicami politycznymi, a przede wszystkim celnymi, wiązało się także z pozytywnymi zjawiskami, takimi jak wyeliminowanie lub ograniczenie konkurencji przemysłu austriackiego i czeskiego, z drugiej jednak strony utrudniało małopolskim fabrykom pozyskanie nowych maszyn i technologii. Granice i przymus paszportowo-wizowy dotknął także wieś. Zniknął bowiem austriacki handlowiec kupujący galicyjskie woły.
Inter arma silent Musae?
Gdy słychać szczęk oręża, milkną Muzy. W przypadku I wojny światowej i polskiej sztuki zasada ta się nie sprawdziła. Europejska sztuka miała już za sobą kubistyczną rewolucję, a podczas wojny w neutralnej Szwajcarii narodził się obrazoburczy dadaizm. W austriackim zaborze okres triumfów Młodej Polski należał już do przeszłości. Młodzi artyści uważali, że sztuka młodopolska skostniała, a w Akademii straszy duch Matejki. Jesienią 1917 roku otwarto w Krakowie pierwszą wystawę formistów. Jak zawsze w przypadku nowych kierunków nie zabrakło definicji i manifestów. Formiści deklarowali niechęć do abstrakcji oraz chęć kontynuowania „tradycji formalnej wywodzącej się ze sztuki ludowej, a także średniowiecznej”. Obcowanie z dziełami formistów było wyzwaniem dla widza, którego „przedwojenny” gust ukształtowali Matejko i Grottger.
Równolegle z nowymi kierunkami w sztuce rosło niezadowolenie z estetyki przedmiotów wyrabianych masowo. Idee Ruchu Odrodzenia Sztuk i Rzemiosł, począwszy od Anglii, zaczęły obejmować całą Europę. Na ziemie polskie dotarły na przełomie XIX i XX wieku. Przed I wojną postulaty te najpełniej realizował w swojej twórczości Stanisław Wyspiański. Niemniej jedną z ofiar I wojny światowej była secesja, która stała się synonimem złego smaku. Opinia ta przylgnęła do secesyjnych wyrobów na wiele lat. Ich miejsce w mieszkaniach małopolskich profesorów, mecenasów, doktorów zajęły przedmioty w powojennym stylu art déco. Mimo gwałtownych zmian upodobań kontynuowano tradycje z czasów przedwojennych, których celem było podniesienie jakości artystycznej produkcji rzemieślniczej. Na tej fali w 1913 roku zostało założone Stowarzyszenie Warsztaty Krakowskie, którego sukces artystyczny nie przełożył się na sytuację ekonomiczną i w 1926 roku zostało rozwiązane.
Bibliografia:
Bieniarzówna J., Małecki J.M., Dzieje Krakowa. Kraków w latach 1796–1918, Kraków 1979.
Bieniarzówna J., Życie gospodarcze Krakowa międzywojennego, w: Kraków międzywojenny. Materiały sesji naukowej z okazji Dni Krakowa w roku 1985, Kraków 1988.
Chwistek L., Formizm, Kraków 1919.
Davies N., Boże igrzysko: historia Polski, t. 2, Kraków 1996.
Fiołek K., Stala M. (red.), Kraków i Galicja wobec przemian cywilizacyjnych (1866–1914). Studia i szkice, Kraków 2011.
Krakowski P., Sztuka Krakowa w dwudziestoleciu międzywojennym, w: Kraków międzywojenny. Materiały sesji naukowej z okazji Dni Krakowa w roku 1985, Kraków 1988.
Krygowski W., W moim Krakowie nad wczorajszą Wisłą, Kraków 1980.
Pajewski J., Historia powszechna 1871–1918, Warszawa 2002.
Perkowska U., Uniwersytet Jagielloński w latach I wojny światowej, Kraków 1990.
Pollakówna J., Formiści, Wrocław 1972.
Winkler K., Formizm na tle współczesnych kierunków w sztuce, Kraków 1921.
Winkler K., Formiści polscy, Warszawa 1927.