Autor: Michał Kozioł
W październiku 1917 roku dziennik „Czas” zamieścił ogłoszenie:
„Wszelkie szmaty, odpadki sukna, jedwabiu, najmniejsze odpadki futer, papier gazetowy i odpadki papierowe kupuję po najwyższych cenach J. Better ul. Krakowska 49”.
Pan Better nie był jedynym skupującym to, co przed wojną wyrzucano na śmietnik. Miał dużą konkurencję. Gazety zamieszczały ogłoszenia firm skupujących nawet korki od butelek i stare kapelusze filcowe, przy czym najwyższą cenę oferowano za „nieuszkodzone całe prawdziwe korki szampańskie”. Z makulatury i starych szmat powstawał nie tylko nowy papier, ale także „wojenne kołdry”. Korki całe znów trafiały do butelek, pokruszone szły na masę korkową, a ze zmielonego filcu robiono nowe kapelusze.
Wojenna bieda zmuszała do korzystania z usług krawców oferujących „nicowanie ubrań i paltotów”. Nawet pogardzane w przedwojennych czasach obierki z ziemniaków i kości z rosołu były źródłem skromnych dochodów. Obierkami karmiono świnie, kości przerabiano na klej kostny i mączkę kostną.