Autor: Michał Kozioł
Pod koniec I wojny światowej pojawiła się dziadowska pieśń:
„Dawniej, przed wojną, to bywały czasy, człowiek za reński kupił metr kiełbasy, a dziś ją kupują na gramy hrabiowie i damy”.
Już na początku I wojny światowej władze stanęły przed wielkim problemem – brakiem żywności, opału, odzieży i innych towarów. Usiłowano temu zapobiegać przez ogłaszanie cen maksymalnych, urzędowe ustalenia wagi pieczywa, a później przez reglamentację i powszechnie obowiązujący system kartkowy. Wyhodowane przez rolników krowy i świnie rekwirowało wojsko na potrzeby frontu, zostawiając cywilom bardzo niewiele mięsa. Wprowadzono „dni bezmięsne”, w które nie wolno było sprzedawać mięsa. Pod koniec wojny były trzy takie dni w tygodniu.
Już w 1915 roku – powołując się na konieczność oszczędzania jajek – zabroniono w Krakowie robienia pisanek, a przed Dniem Zadusznym ze względu na potrzebę oszczędzania tłuszczu zakazano oświetlania grobów.